Wokół koncepcji design&build – wywiad z Konradem Krusiewiczem

PROJEKTOWANIE SKONCENTROWANE NA CZŁOWIEKU.
Jak branża projektowa odpowiada na warunki pandemicznych czasów? Co w praktyce oznacza realizacja koncepcji design & build?
Jakie cechy powinien posiadać idealny adresat d&b? Czym jest zrównoważone projektowanie ? Na te i inne pytania odpowiada Konrad Krusiewicz, architekt i CEO The Design Group.
„Pandemia przyniosła i wymusiła zmiany we wszystkich branżach, a zatem i tych związanych z projektowaniem. Planowanie w tym obszarze z pewnością stało się szybsze, potęgowane wrażeniem możliwości natychmiastowego spotkania online. Jest to poniekąd złudne, ponieważ szybkość spotkań nie przekłada się na szybkość praktycznej realizacji.”
Projektowanie skoncentrowane na człowieku:
Jak branża projektowa odpowiada na warunki pandemicznych czasów? Co w praktyce oznacza realizacja koncepcji design&build? Jakie cechy powinien posiadać idealny adresat d&b? Czym jest zrównoważone projektowanie? Na te i inne pytania odpowiada Konrad Krusiewicz, architekt i CEO The Design Group.
Czym w branży projektowej różni się obecne planowanie w odniesieniu do warunków przedcovidowych?
K.K.: Pandemia przyniosła i wymusiła zmiany we wszystkich branżach, a zatem i tych związanych z projektowaniem. Planowanie w tym obszarze z pewnością stało się szybsze, potęgowane wrażeniem możliwości natychmiastowego spotkania online. Jest to poniekąd złudne, ponieważ szybkość spotkań nie przekłada się na szybkość praktycznej realizacji. Istnieją klienci przekonani o tym, że zaprojektować wykonać powierzchnię biurową można w przeciągu 4 miesięcy. Pojawiła się również potrzeba posiadania realnej przestrzeni do podejmowania szybkich decyzji, ponieważ mają one oczywiście wpływ na koszty materiałów i terminowość wykonania. Biuro staje się miejscem tworzenia społeczności i narracji, dzięki czemu działalność firm staje się bardziej humanistyczna. Jako The Design Group odpowiadamy na ludzkie potrzeby, dokładając do tego swoje przewidywania i pewnego rodzaju „twórczego ducha”, który pozwala nam wizualizować to, jak powinno wyglądać idealne miejsce do pracy. Naszym celem jest dostarczanie ludziom jak najbardziej komfortowej dla nich przestrzeni, co jest niezwykle ważne również dla efektywności oraz jakości wykonywanych działań. Dostosowujemy się do wymogów zatomizowanego społeczeństwa, które jednak ciągle odczuwa potrzebę bycia razem. Projektowanie stało się skoncentrowane na człowieku.
Jak wygląda kosztorysowanie, szczególnie w pandemicznych czasach rosnących cen i kosztów pracy?
K.K.: W istniejących warunkach problem z kosztorysowaniem dotyczy głównie konieczności podejmowania szybkich decyzji. Jeżeli decyzja o zakupie materiału czy usługi nie zapadnie w odpowiednim momencie – cena ulegnie zmianie. Dlatego w odpowiedzialnym partnerstwie biznesowym musi istnieć świadomość pojawienia się nieprzewidzianych sytuacji, również kosztowych. Lepiej ponieść ryzyko zwiększenia nakładów finansowych w trakcie projektu, niż ponosić koszty ceny nagle zwiększonej o np. 30%. Z moich obserwacji wynika, że jeżeli chodzi o ten aspekt, klienci są coraz bardziej otwarci. Jednak, jak wspomniałem na początku rozmowy, wymaga to od klienta dojrzałości.
Do jakiego typu inwestora adresowana jest koncepcja design&build?
K.K.: Adresowana jest do klienta/inwestora, który w pandemicznych czasach szuka modelu współpracy cechującego się sprawnym i szybkim działaniem, ale jest też przede wszystkim świadomy, ma przestrzeń na obdarzenie kogoś zaufaniem oraz znający swoją wartość. Jeśli chodzi o ostatnią wymienioną cechę, mam na myśli to, że inwestor w nią wyposażony nie obawia się braku transparentności na każdym kroku. Design&build jest bowiem formą współpracy, w której bardzo łatwo wskazać można ewidentne plusy oraz minusy realizacji danego przedsięwzięcia. Z jednej strony to rozwiązanie zapewniające kompleksowy nadzór nad realizacją, co zapewnia skupienie nad jednym, nadrzędnym interesem inwestora, z drugiej – można wskazać na kompletną nietransparentność takiego modelu działania. Jeśli klient boi się, że ktoś będzie chciał go wykorzystać i w związku z tym wciąż patrzy ekipie na ręce, koncepcja nie może być zrealizowana w dobry sposób. Ważna jest również świadomość, że design&build nie jest synonimem słowa „tanio”. Dla mnie idea d&b to realizacja przebiegająca zgodnie z wcześniej ustalonymi wytycznymi klienta.
Czy immanentna cecha koncepcji, jaką jest połączenie fazy projektowej z wykonawczą, gwarantuje dokładną realizację projektu według wcześniejszych założeń?
K.K.: Znów dotykamy kwestii transparentności. Formule d&b można zarzucić łatwiejsze niż w standardowych realizacjach ukrycie pewnych kwestii przed klientem, co oczywiście jest niedopuszczalne, jednak takie rzeczy się zdarzają. W mojej opinii gwarantem jest nie tyle sama koncepcja, a dobór odpowiedniego partnera.
Jakie są zatem kryteria takiego doboru?
K.K.: Dokonanie optymalnego wyboru nie jest proste. To trochę jak z fryzjerem – udajesz się do tego, który został Ci polecony lub przekonuje Cię jego portfolio. Podobnie jest z partnerem biznesowym. Istotne okazuje się doświadczenie, rekomendacja, a także skala wykonywanego projektu, nad którym musi pracować sztab osób gotowych udźwignąć rozmiary przedsięwzięcia.
Chcąc dokonać zobrazowania – jakiej wielkości projekty obsługuje bądź obsługiwało The Design Group?
K.K.: Zaczynaliśmy od projektów obejmujących powierzchnię np. 500 m2 i nie bronimy się przed tego typu realizacjami. Natomiast projekt największy, realizowany obecnie, uwzględnia powierzchnię 25 tys. m2, co może być równe połowie wieżowca.
Jak liczna jest grupa osób zarządzająca realizacją projektu w koncepcji design&build?
K.K.: Przy projektach obejmujących powierzchnię kilkuset czy kilku tysięcy metrów kwadratowych są to kilkuosobowe zespoły z dwoma nadrzędnymi osobami prowadzącymi, mogącymi wymiennie nadzorować postępy. Działa również grupa osób zajmujących się stricte realizacją. Plusem d&b jest łatwość kooperacji we wszystkich obszarach. Grupa projektowa spotyka się pod jednym dachem, w biurze, gdzie następuje ciągła wymiana informacji.
Czy design&build rzeczywiście działa tylko w założonym modelu fixed price?
K.K.: Niektóre realizacje istotnie przebiegają według tego modelu, jednak przyznam, że w większości przypadków pojawiają się finalne wahania kosztowe wynikające z różnych czynników. Oczywiście idea d&b zakłada, że jeżeli przyczyny zmian pojawiają się z przyczyn decyzji projektowych – bierzemy za nie odpowiedzialność. Natomiast jeżeli fluktuacje wynikają np. z uwarunkowań budynku lub zmian (czasem inicjowanych przez klienta) dokonywanych już w trakcie realizacji, zostają one dodatkowo wycenione. Dlatego wytrawni klienci bądź ich project managerowie mają w zanadrzu od 10 do 15% buforu finansowego.
Chciałbym poruszyć kwestię terminowości. Czy jeśli chodzi o czasową realizację projektów, koncepcja d&b ma przewagę nad oddzielnym kontraktowaniem?
K.K.: Po skończeniu fazy projektowej realizujemy tę przetargową, co zawsze trwa od 2 do 6 tygodni – to w oczywisty sposób konsumuje czas. Jeżeli mamy już ustalone ceny i rozwiązania, d&b pozwala rozpocząć zamówienia istotnych elementów (np. jednostek klimatyzacyjnych) na wcześniejszym etapie. Ponadto umożliwia szybsze rozpoczęcie prac przygotowawczych.
Zauważyłem często pojawiający się u klientów problem dotyczący trudności w określeniu ich własnych potrzeb. Czy istnieją rady, które mogłyby być pomocne osobom rozpoczynającym realizację projektu w myśl zasad d&b?
K.K.: Jest jedna rada, która automatycznie przychodzi mi do głowy – zatrudnić project managera. Realizacje, o których rozmawiamy, obejmują kwoty rzędu nie kilku, ale kilkunastu, kilkudziesięciu czy kilkuset milionów złotych. Jednak nawet przy mniejszych inwestycjach brak doświadczonej, kompetentnej osoby może prowadzić do fiaska.
Czy zatem da się przygotować kompletnego laika do poprowadzenia tego typu procesu?
K.K.: Trudno powiedzieć. W gestii inwestora przed rozpoczęciem realizacji projektu leży weryfikacja rynkowych możliwości, czyli ocen, rekomendacji, możliwości firm oferujących swoje usługi. Sądzę, że warto dokonać tego w oparciu o doświadczenie kolegów z branży.
Czy jednak d&b niejako nie dopuszcza braku doświadczenia przy założeniu skupienia realizacji wszystkich usług na jednym partnerze?
K.K.: Tu ponownie podkreślę istotę roli project managera jako gospodarza całego przedsięwzięcia. Trudno, żeby wszystkie decyzje w kwestii kontroli nad dostawcą usług były podejmowane przez osobę, która na co dzień może doskonale spełniać się w innych zawodowych obszarach, jednak nie ma doświadczenia przy realizacji omawianych przez nas projektów. W takiej sytuacji będzie to zadanie nie do udźwignięcia. W The Design Group jesteśmy w stanie poradzić sobie, pracując z klientem, któremu brak wspomnianego doświadczenia, jednak takich współprac jest coraz mniej, co w moim przekonaniu dobrze świadczy o kondycji rynku.
Jaki procent kontraktów podpisywanych przez The Design Group stanowią te realizowane w formule design&build?
K.K.: Przyglądając się wolumenowi naszych projektów, muszę powiedzieć, że nadal jest to niestety zdecydowana mniejszość, ale wiąże się to z nakładaną sobie przez nas odpowiedzialnością. Nie zajmujemy się projektami, których nie jesteśmy w stanie zrealizować, aby nie narażać klientów na niepotrzebne ryzyko – chodzi tu głównie o inwestycje wysokokosztowe.
Wróćmy do ryzyk. Co jeszcze może czyhać na nieświadomego klienta w koncepcji design&build?
K.K.: Na pewno pojawiające się dość często błędy w komunikacji, a także realizacja własnych interesów strony projektowej i wykonawczej. Dla nas, jako architektów, istotne jest zaprojektowanie zastanej już przestrzeni. Natomiast dla wykonawców istotna jest sama praktyczna realizacja przy osiągnięciu założonych zysków. Stąd też zdarzają się sytuacje, w których strona realizująca może np. wykazywać chęć zamiany produktu A na produkt B – czasem dotyczy to elewacji, czasem elementów wykończeniowych. Formuła d&b ogranicza występowanie tego typu problemów, ponieważ nikt nie zaryzykuje wykonania żadnego znaczącego ruchu bez wiedzy inwestora, choć zdarzają się pewne odstępstwa od przyjętego planu. Kolejnym ryzykiem może być konieczność decyzji wyboru aktualnie dostępnych elementów (w kontekście realizacji terminów) lub szybka decyzja o ich ewentualnej zmianie (oczywiście za zgodą inwestora). To niemal zawsze przysparza kłopotów. Podam pewien przykład. W trakcie miesięcznej już realizacji do zespołu projektowego zgłasza się wykonawca informujący o braku danego elementu. W takiej sytuacji projektanci zobowiązani przez kontrakt, ale też własne uprzednie koncepcje, muszą stanąć na głowie, by w jak najszybszym czasie zastąpić brakujący komponent.
Co stanowi dla ciebie zawodową inspirację?
K.K.: Przede wszystkim możliwość realizacji nowych idei, co wdrażają np. firmy doradcze, propagując zrównoważone podejście do kreowania świadomości i otaczającego nas świata. Nigdy jednak nie inspirowałem się działaniami konkretnej jednostki.
O ROZMÓWCY:
Konrad Krusiewicz
Architekt, założyciel i CEO The Design Group
Architekt, założyciel i właściciel pracowni architektonicznej The Design Group. Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej.
Od ponad 15 lat związany z branżą nieruchomości biurowych i projektowaniem wnętrz biurowych dla szerokiego spektrum klientów. Doskonała znajomość rynku, szeroka wiedza architektoniczna i nieograniczona kreatywność, sprawiają, że nie boi się on eksperymentować i tworzyć pionierskie projekty biur dla wielkich korporacji. Stworzył zespół architektów, których dobrał ze względu na ich profesjonalizm i pasję. Ceni sobie dokładność, wspólne zaangażowanie oraz twórcze podejście do realizowanych projektów. Od 2015 roku jego pracownia architektoniczna The Design Group przeprowadziła już ponad 400.000 m2 działań projektowych w całej Polsce, a także jest laureatem licznych konkursów branżowych polskich i zagranicznych. Wśród ich Klientów znajdują się takie firmy jak: Universal Music Polska, Clariant, Euronet, UPC, DHL, Santander, Skanska oraz wielu innych.