5 lat The Design Group: W centrum naszego projektowania zawsze jest człowiek
The Design Group na swoim koncie mają liczne projekty biur dla firm z różnych branży – od budowlanej, przez farmaceutyczną, po branżę konsultingową. To, co charakteryzuje ich realizacje to towarzysząca im staranność przekazania w każdym projekcie charakteru marki, dla której tworzą. W tym roku The Design Group świętuje 5-lecie istnienia, które dodatkowo ukoronowała zdobyta nagroda w konkursie International Property Awards 2020-2021. I to za swój pierwszy zgłoszony do plebiscytu projekt! Z Konradem Krusiewiczem, architektem i założycielem firmy, rozmawiamy o minionych pięciu latach, zmieniających się trendach, filozofii jaka towarzyszy projektom TDG, a także wyzwaniach, jakie przed branżą postawiła pandemia koronawirusa oraz perspektywach i planach na przyszłość.
The Design Group kończy w tym roku pięć lat. Jak na przestrzeni tego czasu zmieniły się trendy w projektowaniu biur w Polsce?
Konrad Krusiewicz: Myślę, że najciekawszym trendem, jaki się pojawił w ostatnich latach jest dbałość o przestrzeń pracy; nie tylko pod kątem tej przestrzeni jako wizytówki firmy, ale także jako środowiska pracy. Dla nas w The Design Group , jest to najciekawsze i zarazem najważniejsze zagadnienie. Troska o to, aby to właśnie środowisko pracy było jak najlepsze i uczciwie przygotowane dla jego użytkowników. Zauważamy też wśród naszych klientów coraz większą świadomość tego, że miejsce pracy powinno być ergonomiczne, na przykład pod kątem oświetlenia, jaki iakustyki. Wiedzą, że nie chodzi o to, aby pomieścić jak największą liczbę osób na metrze kwadratowym, ale o to, by zapewnić pracownikom funkcjonalną przestrzeń i komfort pracy.
To, czy pracujemy na open space’ach czy przestrzeniach zaprojektowanych według zasady activity-based working zależy od konkretnego przypadku firmy. Niektórzy przechodzą z open space’ów na powierzchnie zamknięte – inni z zamkniętych na otwarte. Ale generalnie activity-based working jest zauważalne u coraz większej ilości klientów.
Nakładają się na to oczywiście różne inne popularne trendy, takie jak biofilia czy zero waste. Są to oczywiście rzeczy bardzo ważne dla nas jako architektów i projektantów, ale traktujemy je bardziejjako te dodatkowe. Dla nas najistotniejsze jest bowiem to, co ważnego dzieje się na danej przestrzeni z punktu widzenia jej użytkownika.
Jeżeli zatem zapytałabym o taki wspólny mianownik Waszych wszystkich realizacji, to powiedziałby Pan, że jest to przede wszystkim właśnie dbałość o komfort i zdrowie biura dla pracowników w pierwszej kolejności?
Zdecydowanie tak. Moglibyśmy użyć sformułowania human centric, ponieważ w centrum naszego projektowania jest zawsze użytkownik. Jesteśmy bardzo dalecy od robienia projektów wyłącznie scenograficznych, dzięki czemu, jak mówią też nasi klienci i ludzie z zewnątrz, są one wyjątkowe i niestandardowe. Nasze realizacje są oczywiście ubrane w dobre jakościowo materiały i wyposażone w nowoczesne rozwiązania, ale ich corem jest zawsze human-centric design, pozwalający stworzyć jak najlepsze warunki pracy.
Jedną z moich ulubionych realizacji z Państwa portfolio jest projekt biura, w którym we wnętrzach pojawiły się pustaki ceramiczne, standardowo będące materiałem budowlanym, z którego wznosi się ściany. Czy potrafiłby Pan wskazać najbardziej odważny, niekonwencjonalny projekt, jaki przyszło Wam stworzyć w ciągu tych pięciu lat?
Każdego z naszych klientów traktujemy naprawdę wyjątkowo i zawsze staramy się o nieszablonowość naszej pracy. Z tego też względu ciężko jest mi wskazać najbardziej odważną realizację. Myślę, że najważniejsze w tym wszystkim jest to, że w każdy projekt wkładamy tak samo dużo energii i robimy tak dużo na ile pozwala nam też klient i towarzyszące projektowi uwarunkowania. Z projektu na projekt staramy się wnieść coś nowego i zaznaczyć to, co jest ważne dla korporacji lub też uchwycić coś, co uważamy za istotne dla środowiska pracy.
W przypadku wspomnianego przez Panią Wienerbergera, ich produkt, czyli ceramikę budowlaną, przenieśliśmy do wnętrz jako detal wykończeniowy. Znowuż we wrocławskiej siedzibie międzynarodowej firmy konsultingowej mieliśmy szansę wprowadzić twórczość Oskara Zięty oraz innych miejscowych artystów, którzy przygotowywali dla nas lokalne grafiki. Z kolei w projekcie wnętrz biura firmy Clariant z Łodzi, który został nagrodzony teraz w International Property Award, włożyliśmy kawałek naszego wewnętrznego „ja”, który wpisywał się jednocześnie w nasz CSR, czyli hasło „sztuka bliżej ludzi”. Mamy tam 79 wielkich fototapet, które pozwalają ludziom obcować ze sztuką w ich codziennym otoczeniu.
W każdym z naszych projektów możemy odnaleźć cząstkę czegoś innego, unikatowego i niespotykanego i z każdego z nich jesteśmy tak samo dumni.
Czy w historii pracowni jest jakiś moment, który uznaje Pan za przełomowy?
I znowu będzie dyplomatyczna odpowiedź (śmiech). Ale zupełnie szczera.
Dla nas przełomowy jest w zasadzie każdy dzień, bo każdego dnia uczymy się czegoś nowego. Z każdym nowym klientem, z każdym nowym wyzwaniem, z każdą nową osobą, która dołącza do budowy tego wspaniałego zespołu The Design Group, mamy przełom. Razem każdego dnia budujemy coś, co każdy z nas traktuje wyjątkowo.
Oczywiście przełomowa była też decyzja o tym, żeby rozpocząć działalność pod szyldem The Design Group. Opuszczenie tak naprawdę bezpiecznego miejsca dużej korporacji real eastate’owej i próba rzucenia się na tę samą półkę, była ciekawym wyzwaniem i – jak widać – słusznym krokiem. Może swoistym przełomem był też feedback, jaki dostaliśmy ze strony klientów wchodząc na rynek, który popchnął nas do dalszego działania i pozwolił mieć świadomość, że robimy dobre projekty i idziemy w dobrym kierunku.
Czy są takie rozwiązania bądź technologie, których zastosowanie ciężko było wyobrazić sobie pięć lat temu na polskim rynku, a obecnie są standardem?
Na pewno jest to biofilia, której kiedyś było mniej, a na którą obecnie mocno się stawia. Ludzie są gotowi na utrzymanie takiego zielonego środowiska w biurze, mimo że jest to dodatkowy bieżący koszt utrzymania biura.
Druga rzecz to akustyka. Mało kto zwracał na nią uwagę pięć lat temu. Co było błędem. Jak spojrzymy na nasze starsze projekty, już pięć lat temu uwzględnialiśmy ten element i był on dla nas nie mniej ważny niż oświetlenie, które też zawsze dopracowujemy wspólnie z firmami towarzyszącymi nam w projektach. Nie udajemy, że wiemy wszystko na temat oświetlenia. Zawsze mamy na pokładzie profesjonalną firmę, która pomaga nam w tym temacie i tak robiliśmy od początku.
Myślę, że trendem, który będzie się rozwijał jest activity based workplace. Nie wszyscy byli pięć lat temu gotowi na przestrzenie multifunkcyjne. Zmiana przyzwyczajeń to długi proces, ale Klienci mają coraz większą świadomość i jest to fantastyczne. Ciężko wymagać od nich, żeby byli ekspertami wiedzącymi wszystko o procesach, które my czy też nasi koledzy z branży, architekci, firmy real estate, project managerowie prowadzimy na co dzień. My mamy ich dużo w ciągu jednego roku, a nasi Klienci mają taki proces raz na pięć lat. Natomiast jest coraz więcej ludzi, którzy te procesy już przeszli. Tak więc, gdy robią je po raz kolejny, mają większą wiedzę i zaczynają się tym bardziej interesować. Dzięki temu są też bardziej otwarci i coraz odważniej sięgają po dobre rozwiązania i dobre praktyki.
A jakie będą wnętrza biur za kolejne pięć lat?
Szczerze mówiąc mam nadzieję, że będą otwartymi przestrzeniami z niewielką ilością klasycznych biurek, a większą ilością przestrzeni do swobodnej pracy, którą klienci będą mogli aranżować swobodnie sami. To jest oczywiście krok do zrobienia głównie przez klientów. Myślę tutaj głównie o zaufaniu do swoich zespołów i do ludzi, z którymi pracują. Zaufania do tego, że pracownicy będą pracowali, jeżeli damy im możliwość wyboru sposobu wykonywania pracy. Moim zdaniem jest to największe wyzwanie dla zarządzających procesami w dużych firmach: otworzyć się i zrozumieć, że pełna swoboda to klucz do sukcesu.
Mówiąc o zaufaniu do pracowników – czy w swojej pracy często korzystacie z ankiet bądź konsultacji przeprowadzonych z pracownikami danego biura?
Zasadniczo już od kilku lat każdy projekt, który robimy, ma takie badanie worplace’owe. Albo jest ono dostarczane przez naszych klientów, albo robimy je we własnym zakresie.
Ostatnie miesiące upływają pod znakiem pandemii koronawirusa. Czy zauważa Pan u swoich klientów zmianę oczekiwań związaną z obecną sytuacją? Czy, na przykład, zdarzyło się Wam projektować już wnętrze z uwzględnieniem ostrzejszego reżimu sanitarnego, zasad dystansu społecznego czy takich tendencji jak praca hybrydowa i rozproszone środowisko pracy? Czy zaczynają być widoczne na rynku, w praktyce?
Projekty, które obecnie prowadzimy i projektujemy, spełniają poniekąd potrzeby tego nowego formatu pracy poprzez samą aranżację piętra i jego układ funkcjonalny. Jest to dość zawiłe i musielibyśmy więcej czasu poświęcić na ten temat. Natomiast kilka dni temu rozmawiałem z klientem, dla którego skończyliśmy projekt półtora roku temu i przez telefon powiedział mi, że jest zadowolony, że przekonaliśmy ich wtedy do zaproponowanej przez nas komunikacji na piętrze i rozkładu funkcji, bo teraz w prosty sposób mogą podzielić swoje biuro na osiem niezależnych stref i działać zgodnie z zasadami obecnej rzeczywistości.
Natomiast wracając do Pani pytania: tak, zauważamy. Bierzemy teraz udział w kilku przetargach dla naprawdę najwyższych brandów i w każdym przetargu jest pytanie o to, jaką mamy wizję na środowisko tzw. postcovidowe.
Mamy możliwość pozyskiwania sporej ilości wiedzy od zaprzyjaźnionych firm, które mają dość duże RnD związane z biurami. Mamy też przyjemność być partnerami projektowymi potężnych firm ze Stanów Zjednoczonych, które mają po kilkuset projektantów i bardzo dużo klientów i to również od nich czerpiemy wiedzę. Obecnie jesteśmy w trakcie dwóch procesów, gdzie na bieżąco pod kątem rzeczywistości postcovidowej są rozważane układy pięter ale także i mebli. Porównujemy na przykład układy benchowe z układami spine’owymi, które chyba jeszcze nie pojawiły się na polskim rynku.
Wszyscy pytają o tę nową rzeczywistość, na którą jesteśmy dobrze przygotowani, również dzięki analizom wspomnianych partnerów zachodnich, z którymi współpracujemy.
Nie narzekacie na brak pracy…
Na rynku dzieje się naprawdę dużo. Jestem dobrej myśli. Rok 2020 był dla nas rokiem rekordowym.
Rynek biurowy jest odporny na pandemię?
Myślę, że to wyporność dużych organizacji, które w mojej ocenie nie mogą pozwolić sobie na zaciągnięcie hamulca ręcznego. O ile mniejsze organizacje mogą się zatrzymać albo znacznie spowolnić, to ciężko wyobrazić sobie bank z 200-letnią tradycją, który nagle zaciąga ów ręczny. Kiedy jeden traci, kto inny korzysta… Nie robimy w tym momencie projektów siedzib np. firm turystycznych, ale inne branże zyskują. Mam swoją osobistą wizję tego, co się wydarzy, dlatego w ogóle się nie obawiam, bo nie tyle rynek biurowy jest odporny na pandemię, co świat jest odporny na człowieka.
Teraz wszyscy musieliśmy się nieco zatrzymać i poniekąd muszę przyznać, że być może ten moment również jest jednym z przełomowych dla naszej pracowni. Na początku było to naprawdę bardzo ciężkie doświadczenie – my też nie wiedzieliśmy przecież od marca, kwietnia co będzie się działo… Zostaliśmy zmuszeni nagle do pracy z domów i muszę przyznać, że bardzo długo się temu opierałem ze zwykłego strachu, co się stanie, jeżeli nie będziemy koło siebie. Okazało się jednak, że bardzo dobrze funkcjonujemy. Jest to dla mnie bardzo dobry znak, że wszyscy jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni.
Tyle tylko, że my jesteśmy małą społecznością. Przymusowy home office nie ma tak dużego wpływu na działanie naszego biznesu, jak ma to miejsce w dużych korporacjach, gdzie do domu wychodzi pracować nagle pięćset osób. Oczywiście ci, którzy chcą pracować, będą pracowali. Natomiast tych, którzy pracować nie chcą – niejako podczepionych pod statek, który płynął siłą rozpędu – zarządy organizacji się po prostu pozbędą. Zostaną najmocniejsze jednostki, które będą najbardziej rozkręcały biznes. Jeżeli wszystko wróci do normy, to rozkręcenie biznesu spowoduje potrzebę powrotu tych osób spoza burty, w nieco innej formie. Tak więc biura na jakiś czas się skurczą, natomiast po pewnym czasie to koło znów zacznie się kręcić siłą rozpędu i przestrzenie biurowe znowu będzie trzeba po prostu powiększać.
Oczywiście ryzykiem jest automatyzacja stanowisk pracy i sztuczna inteligencja. Część zawodów pewnie za jakiś czas zniknie z rynku, ale być może pojawią się nowe, które będą jednak potrzebowały tego stacjonarnego miejsca pracy.
Dziękuję za rozmowę